W roku 1983 miało miejsce kilka istotnych wydarzeń, które na zawsze zmieniły rynek gier wideo. Wprowadzony rok wcześniej na rynek nowy komputer Commodore 64 reklamowany był hasłami w stylu:

„Po co kupować dziecku konsolę, która odciągnie je od nauki, skoro możesz kupić komputer, który przygotuje je do college’u?”. Taktyka Commodore’a była trafna – nowy komputer błyskawicznie zyskiwał popularność i stał się flagowym produktem tej firmy. Tymczasem w obozie Atari działo się nieciekawie – po odejściu do Activision kilku czołowych twórców gier, drastycznie spadł poziom wydawanych na niego tytułów, czego dobitnymi przykładami był E.T. oraz konwersja PacMana z automatów arcade. Kartridże z grą E.T. zakopano w ziemi na wysypisku w Nowym Meksyku, co wywołało zainteresowanie mediów.

Sprzedaż gier spadła – bańka pękła. Atari zdecydowanie miało problem. Jeszcze większy problem miały mniejsze firmy, takie jak Mattel, Magnavox czy Coleco, które zupełnie opuściły rynek gier. Tymczasem maleńki startup tworzący najlepszą konsolę do gier pod dowództwem Jaya Minera akurat zdążył na dobre rozwinąć swój prototyp i to do tego stopnia, że można było powoli szykować się do publicznych prezentacji.

Niestety, zapaść na rynku gier spowodowała zanik zainteresowania inwestorów, do tej pory chętnie sypiących funduszami z rękawa. Nagle firma straciła finansowanie. Jasnym stało się, że należy podjąć zdecydowane kroki, inaczej konsola nie pojawi się na rynku. Pierwszym krokiem była decyzja o przekształceniu projektu na pełnoprawny komputer. Naturalnie, ambicja Jaya nie pozwoliłaby wprowadzić na rynek kolejnego szarego, nudnego pudła. Dlatego nowy komputer miałby posiadać zdolność do pracy wielozadaniowej i, podobnie jak najlepsze automaty arcade, wszelkiego rodzaju układy wspomagające wyświetlanie grafiki, odtwarzanie dźwięku, operacje I/O i tym podobne.

Niestety, opracowanie systemu operacyjnego od zera wymaga czasu, a czas bez gotowego produktu na półkach to brak zarobku. Dlatego zdecydowano o konieczności pozyskania dużego inwestora, firmy z ugruntowaną pozycją na rynku komputerów. W styczniu 1984 na targach CES w Chicago miała miejsce pierwsza publiczna prezentacja prototypu całkowicie nowego komputera. W boksie firmy ostatnie prace nad pokazem trwały jeszcze na ostatnią noc przed prezentacją.

Jak relacjonują RJ Mical i Dale Luck, dysponując sześciopakiem ciepłego piwa, w pośpiechu pisali program demonstracyjny. W chwili, w której oczekiwali na jego skompilowanie, po prostu usnęli. Samo demo uruchomiło się i w najlepsze działało sobie na ekranie. Skacząca zgodnie z prawami grawitacji czerwono-biała piłka, rzucająca cień, obracająca się i wydająca realistyczny, stereofoniczny dźwięk, czekała od rana na współpracowników i zwiedzających targi. Przez stanowisko firmy przewinął się niewiarygodny tłum. Jak powiedział Bill Hart:

„Nie uwierzyłbyś, ile osób chciało zobaczyć, co do cholery dzieje się na tym ekranie.”

Oczywiście widok nie był przeznaczony jedynie dla zwykłych zwiedzających. Osobne demonstracje przeprowadzono dla przedstawicieli dużych firm z branży IT: Commodore, Atari, Apple, itd. Hart wspomina także, że pośród ludzi z Apple był sam Steve Jobs, który wielokrotnie wracał, żeby popatrzeć jeszcze troszkę. Ostatecznie prototypem zainteresowała się firma Atari, która zgodziła się pożyczyć pół miliona dolarów na przekształcenie płyt prototypowych w gotowe układy scalone. W razie niepowodzenia, Atari przejęłoby cały projekt za bezcen. Deadline mijał 30 czerwca 1984. Wiadomo było, że się nie uda i trzeba będzie oddać Atari schematy. Dlatego każdy z nich zawierał błędy…

Artykuł ukazał się w Pixelu #19, którego nakład został już wyczerpany. Zapraszamy jednak do sklepu Pixela po inne wydania drukowanego magazynu.