Studio Rayhouse Productions proponuje nam wyprawę do Finlandii w 1995 roku (czyli w stylu retro) w skórze pewnego Amerykanina, który budzi się na kacu w środku mroźnej nocy, zaatakowany przez krwiożerczego mutanta. Cały świat nocą zmienił się nie do poznania (choć mrok nocy nie ułatwia zwiadu).
I tak, uzbrojeni w przygodnie napotkaną latarkę, toporek i kilka spadniętych z jabłoni jabłek ruszamy do boju. W sumie to walka obserwowana z widoku top down, zrealizowana w mroku i z częściowo gotowych assetów, z pewnymi uciążliwymi błędami w mechanice i interfejs, ale nie oznacza to, że nie smakuje… jak dobry, zmrożony horror, polany posoką i czarnym humorem. Kalaban to całkiem zgrabny shooter w ciemnej tonacji ze zgrabnie poprowadzoną fabułą (nie szkodzi, że gra ma już 4 lata na karku).