Witamy w nietypowym wehikule czasu. Jumping Jupiter przenosi nas jednocześnie w dawno minioną przeszłość – złote lata ZX Spectrum – oraz w odległą przyszłość, erę międzyplanetarnych podróży.

Jupiter przemierza układ słoneczny – od naszego Księżyca aż po Pluton – skacząc po platformach, zbierając filiżanki z herbatą (jeśli wierzyć legendzie, są to ostatnie dostępne w naszej galaktyce krople tego zacnego napoju), unikając przeszkadzajek i próbując dotrzeć do wyjścia prowadzącego do kolejnej planszy-etapu.

Weteranom joysticka wystarczy chwila z grą, by domyślić się, jaki megahit sprzed lat był inspiracją dla autorów Jumping Jupiter. Tak, oczywiście, mamy tu te same co w Manic Minerze zasady rozgrywki, podobny styl graficzny, podobne sterowanie (lewo, prawo i skok), ba!, nawet zbliżony w swej ascetycznej formie motyw muzyczny. Na szczęście podobna jak w pierwowzorze – a zatem bardzo wysoka – jest również jakość zabawy oferowanej przez grę.

Można by oczywiście narzekać na mankamenty takie jak brak efektów dźwiękowych czy niemożność sterowania joystickiem lub choćby zredefiniowania klawiszy, ale w latach 80. nie byliśmy tak marudni, prawda? Dobrze zbalansowany poziom trudności, ciekawe projekty plansz oraz interesująca warstwa wizualna sprawiają, że gracz, który zdecyduje się uruchomić tę niepozorną perełkę, szybko wpadnie w pułapkę „jeszcze jednego etapu”!

Tych jest aż 35, ale z myślą o szczególnie zaangażowanych graczach autorzy przygotowali „prequel” pod nazwą Prelude, którego akcja startuje na Merkurym i oferuje dodatkowych 15, nieco łatwiejszych, plansz do rozgryzienia.

Jumping Jupiter jest dostępna za darmo na stronie autorów.