Jak to w dungeon crawlerach bywa – wkraczamy do mrocznego świata (z dominującą czarną barwą), a podróż naznaczona jest samymi przeszkodami.
Bo w świecie Into Ruins nie ma schodów, a na kolejny poziom spada się z hukiem i utratą części paska życia. Jaskinie skrywają w mrokach nie tylko przeciwników, ale i niekiedy odnajdziemy magiczne kule, które wesprą nas w wędrówce. Naszym jedynym orężem jest pochodnia, która ma też negatywną cechę – zdradza wrogom naszą obecność, a niekiedy może też wywołać pożar. No i pamiętajcie o niebieskich zarodnikach grzybów – leczą rany. Reszta to już tylko eksploracja, zbieranie gadżetów do walki i obrony oraz losowo generowane podziemia zbudowane z heksagonalnych pół. Eric Billingsley, twórca Into Ruins podczas tworzenia gry na PICO-8 czerpał inspiracje z Brogue’a Briana Walkera.