Dla starszego pokolenia czytelników Pixelposta interaktywność w książkach zaczynała się i kończyła na pokładach kreatywności drzemiących w umyśle odbiorcy. Każdy z nas czytając ulubioną lekturę nieco inaczej wyobrażał sobie bohaterów, większą lub mniejszą uwagę przykładając do podejmowanych wątków. Obecna młodzież wspomnianą interaktywność kojarzyć będzie nieco inaczej, gdyż na rynku wydawniczym od pewnego czasu triumfy święcą książki interaktywne. Dosłownie.

Publikacje, które z wolna zaczynają zyskiwać sympatię rodziców nastolatków, pną się jak oszalałe po różnorodnych top listach zakupowych. Wyglądać należy jedynie, kiedy wydawnictwa dostrzegą potencjał w nich drzemiący a rynek zostanie zalany podobnymi do siebie jak dwie krople wody pozycjami. Póki co jednak, te wyróżniają się oryginalnym podejściem, wspomnianą już wielokrotnie interaktywnością i pewnego rodzaju nowatorstwem w podejściu do odbiorcy. Ich lektura nie jest bowiem ograniczona kolejnymi kartkami opowieści. Aby czerpać z nich przyjemność, należy zaopatrzyć się w brudnopis, długopis i smartfon.

Książki te przypominają nieco notatnik Nathana Drake’a, w którym bohater serii Uncharted skrzętnie zapisywał rozwiązania zagadek, napotkanych podczas eksploracji terenu. Niejednokrotnie należy odszukać drogę z labiryntu, dopasować symbole do liczb widocznych na kartkach opisywanych pozycji tudzież dostrzec głębię w rysunkach na płaszczyźnie i odnaleźć konkretny odcinek, długość którego jest rozwiązaniem innej zagadki na celowo pominiętej wcześniej stronie. Jednak w połowie przypadków czytelnik nie ruszy dalej bez smartfona. Okazuje się, że jest on niezbędny do zeskanowania kodu QR, przeniesienia się na dedykowaną witrynę i rozwiązania zagadki, która wcale nie jest oczywista (mnie przeniosło na stronę, na której widniał napis „Podpowie Ci Mendelejew” i nic ponadto… – przyp.red.) i prosta do rozwiązania. Aktywuje jednak zasoby kreatywności, których zwykła lektura nie jest w stanie wydobyć. I wygrywa z nią tym samym na wielu polach.

Tylko jednym z nich jest powrót młodzieży do książek. Czytelnictwo w Polsce leży po całości, a następujące po nas pokolenia ani myślą ten stan rzeczy zmieniać. 63% Polaków nie przeczytało w 2018 roku ani jednej książki, podczas kiedy we Francji w 2019 takich ludzi jest tylko 8%, a prawie co trzeci Francuz przeczytał ponad 20 książek w roku, zaś 55% czyta książki codziennie lub prawie (za Agnieszką Bugajską) I choć powody takiego stanu rzeczy są pochodną źle dobranych lektur, bezsensownego w całej rozciągłości ich omawiania oraz zbyt wielu atrakcji wokół, skutecznie odwracających uwagę od utworów literackich, warto odnotować, że interaktywne książki są w stanie przyciągnąć do siebie nawet te jednostki, które gardzą tradycyjnie zapisanymi kartkami. Bez problemu dasz się omotać wydobywającemu się z nich zapachowi farby drukarskiej. Nie są to jednak ani online’owe pozycje do zassania w plikach PDF ani audiobooki. To reprezentanci jeszcze nie zagospodarowanej niszy, która ma szansę zostać wzbogaconą o interesujące przykłady.

Abym nie został posądzony o gołosłowność, nadszedł czas na polecenie konkretnych pozycji. To m.in. „Dziennik29”, „Wyprawa 1907” oraz komiks paragrafowy zatytułowany „Porwanie”, którego bohaterem jest… osoba go czytająca i podążająca zgodnie z zawartymi w rzeczonej pozycji wskazówkami. To oczywiście nie wszystkie książki dostępne na polskich rynku wydawniczym (jest też kilka przeznaczonych dla najmłodszych czytelników z odpowiednio prostymi zagadkami do rozwiązania – przyp. red.), ale w mojej opinii te najbardziej godne zakupu, który zwróci się w dwójnasób. Nie tylko odciągnie młodzież od potencjalnie niebezpiecznych aktywności, ale również otworzy ich umysły nieco szerzej, oferując rozgrywkę opartą o lekturę, ale i wzbogaconą o nowe technologie.

PS Warto przy okazji zaznaczyć, że nijak mają się do interaktywnych bajek, dostępnych w postaci aplikacji na telefony. Zawierają dodatkowe elementy i opcjonalne mini-gry, są jednak aplikacją a nie książką, którą możesz wziąć w ręce.