Jeszcze jeden gratis od serwisu IndieGala, który ma szansę zagościć na waszych dyskach nieco dłużej. Przynajmniej do momentu zdobycia rangi glorkiańskiego generała. Ale od początku.

Postać Wojownika Glorkiana, występującego w Glorkian Warrior: The Trials of Glork została zaczerpnięta z komiksu The Glorkian Warrior Delivers Pizza, narysowanego przez Jamesa Kochalka (zresztą gra bezczelnie zachęca do zakupu komiksów na Amazonie). Dobierając tytuły do opisu odrzuciłem od razu Glorkiana ze względu na oprawę graficzną – po prostu trudno mi uznać tę grę za ładną. Czasami jednak warto dać drugą szansę Trials of Glork, bo jak się sam przekonałem – mechanika tej strzelaniny jest doskonała.

Wypuszczona na rynek pod szyldem studia Pixeljam (tych od Dino Run i Potatoman Seeks the Troof) gra jest rasową strzelaniną 2D z dobieranymi losowo przeciwnikami i planszami. Właściwie to dobrze przemyślana na nowo Galaga z dziesiątkami zróżnicowanych przeciwników, setkami pocisków na ekranie i zróżnicowanymi boosterami, poprawiającymi szybkość strzelania, moc strzałów, albo wysadzających całą planszę w powietrze.

Tytułowy Wojownik Glorkianin biega w tej wojennej zawierusze unikając pocisków, zderzeń z kosmitami i pałętających się pod nogami dywersantów (po to właśnie mamy opcję skoku, choć nie wszyscy z kroczących przeciwników są tak naprawdę groźni). Cała walka przerywana jest dialogami Glorkianina z jego plecakiem bojowym, przepychanki słowne oglądamy na starcie gry i po przegranej. Po ekranie czasami latają koty, ciastka, albo piłki. Na przemian z meteorytami i deszczem klocków z Tetrisa.

W skrócie: Glorkian Warrior to po prostu niekończąca się strzelanina 2D z losowo dobieraną kolejnością napływania wrogów i bossów. W programie rozrywki uwzględniono: podwójne i potrójne lasery, rakiety, kule ogniste, piłki tenisowe, miotacze ognia. A cała zabawa sprowadza się do: spróbuj i zgiń, a następnie – spróbuj nie zginąć jeszcze raz. Zobaczcie tylko, jakie rekordy inni gracze wykręcili w Glorkianie.