Oskarżani o nieuczciwość sprzedawcy kluczy próbowali opublikować artykuły na temat swojej uczciwości w dziesięciu serwisach.

Thomas Faust z serwisu Indie Games Plus opublikował dziś zrzuty ekranu z wiadomości, jaką otrzymał od pracownika G2A przedstawiającego się jako Adrian zawierającej dość niepokojącą propozycję. Przedstawiciel targowiska wytłumaczył, że próbuje ono obecnie poprawić swój wizerunek i rozpoznawalność swojej marki, oraz lepiej przedstawić swój model biznesowy, którego szeroka publika zdaje się nie rozumieć. W tym celu G2A chciałoby wykupić w serwisie Indie Games Plus reklamę – publikację „rzetelnego” artykułu napisanego przez pracownika G2A traktującego o tym, w jaki sposób sprzedaż nielegalnych kluczy za pośrednictwem targowiska jest niemożliwa. Dodatkowym wymaganiem dla takiej reklamy, byłoby nie oznaczanie materiału jako sponsorowanego i nie wskazywanie, że jest on w jakikolwiek sposób bezpośrednio powiązany z G2A.


Publikacja treści wiadomości wywołała burzę, a G2A przyznało się do błędu – pod oryginalnym tweetem pojawiła się odpowiedź z oficjalnego konta targowiska, tłumacząca, że całość jest inicjatywą jednego pracownika, który wysłał wiadomość do łącznie dziesięciu serwisów bez upoważnienia. To dolało tylko oliwy do ognia. Wiele z odpowiedzi na stanowisko G2A wprost podważa wiarygodność wersji z „jednym pracownikiem” i uważa, że „poważne konsekwencje” jakie firma zapowiada wobec osoby odpowiedzialnej są szukaniem kozła ofiarnego. Przy okazji kilku developerów skorzystało z szumu, jaki powstał pod odpowiedzią, by zażądać usunięcia przesadnie przecenionych kluczy, po raz kolejny wskazując na problem prowadzący do sytuacji, gdy wielu z nich woli, by użytkownicy piracili gry, zamiast korzystać z resellera, jakim jest G2A. Targowisko utrzymuje, że sprzedaż kradzionych kluczy to mit, z którym próbuje walczyć, jeśli jednak to prawda, najnowsza próba jest absolutnie najgorszym możliwym podejściem do problemu.