Z dalekiej Syberii wciąż docierają do nas najlepsze nowe gry na stare platformy. To właśnie w Nowosybirsku tworzy posługujący się szyldem RetroSouls Denis Grachev.

30 lat temu Denis byłby gwiazdą gamedevu, a dziś bez rozgłosu, regularnie daje nam nowe produkcje na dawne komputery i konsole. To jeszcze – rzecz jasna – nie czyni naszego dzisiejszego bohatera wyjątkowym, jako że podobne hobby ma wielu pasjonatów informatycznego „retro”. Niemniej:

(1) podczas gdy duża część autorów gier na ośmio- i szesnastobitowe platformy zadowala się osiągnięciem technicznej doskonałości w kodzie, zapominając o samej grze (traktując ją jako pretekst do prezentacji umiejętności programistycznych lub wykonując konwersję dawnego hitu na swój ulubiony komputer), dla Gracheva to właśnie gra zawsze jest na pierwszym miejscu.

Tytuły sygnowane logo RetroSouls są zatem nie tylko dobrze wykonane od strony kodu, grafiki i dźwięku, ale tez solidnie przemyślane pod kątem innowacyjnego gameplayu, projektów plansz, poziomu trudności itp.

Nie dostajemy tu zatem setnej wariacji na temat gry X z lat 80. czy wiernej konwersji gry Y, której dotychczas nie było jeszcze na platformie Z, ale zupełnie nowe produkcje.

(2) wielu autorów gier retro korzysta dzisiaj z rozmaitych narzędzi i gamemakerów (takich jak np. spectrumowy Arcade Game Designer). To oczywiście nie jest błędem, ale jednak doświadczony gracz wyczuwa w pewnym momencie wymuszoną przez te programy powtarzalność doznań. Krok dalej czai się niestety znużenie. Setna komnatówka, choćby i znakomicie wykonana, nie bawi tak bardzo jak dziesięć pierwszych.

Tymczasem Grachev wypracował własne, unikalne rozwiązania, zapewniające jego produkcjom autorski sznyt. Dla graczy oznacza to pożądane uczucie świeżości. Miło przecież zobaczyć – np. na Spectrum prawie 40 lat od powstania tej maszyny – coś, czego nie widziało się na tym komputerze nigdy wcześniej.

(3) wielu autorów gier retro trzyma się swojej ulubionej platformy, tymczasem Grachev wykazuje się imponującą wszechstronnością. Z ogromną swobodą tworzy gry na ZX Spectrum. MSX-a, Commodore 64, Sęgę MegaDrive i NES-a.

Daje to jego produkcjom drugie, a czasem nawet trzecie życie, gracze zaś mogą porównywać czy w dany tytuł lepiej bawi się np. na „trumnie” czy na „komodzie”.

(4) dla części autorów promocja zdaje się znacznie ważniejsza od samej gry. Stąd setki facebookowych i twittterowych notek poprzedzających każdą premierę, blogowe wpisy, teasery i trailery, zbiórki na Kickstarterze, wydania pudełkowe z dziesiątkami niepotrzebnych gadżetów, które często kryją produkcje w najlepszym razie przeciętne.

W przypadku tytułów RetroSouls jest inaczej – szumu medialnego nie ma prawie wcale, za to gry są znakomite. I to – co najważniejsze – dostępne zupełnie za darmo, choć można wpłacić datek na zachętę dla autora. Do czego oczywiście namawiam. Zanim jednak wpłacicie, polecam zagrać. We wszystko, a na dobry początek podaję osobiste „top 3”.

Gravibots

Logiczno-zręcznościowy drobiazg, w którym sama sprawność w operowaniu joystickiem nic nie da, jeśli nie będzie towarzyszyć jej korzystanie z szarych komórek. Czyli pozornie gra jakich tysiące na ZX Spectrum, ale jednak zupełnie inna. Otóż bohater musi w niej wyeliminować krążące po planszy złe roboty, lecz nie tradycyjnie – przy pomocy broni palnej czy skakania po głowach – ale konstruując misterne, oparte na przyciąganiu pułapki. Uwaga na ostatni poziom, mnie kosztował wiele nerwów!

Old Tower

Pozornie klasyka gatunku – unikamy przeszkadzajek, zbieramy monety i hop do wyjścia, na kolejne piętro tytułowej wieży – lecz z twistem, bo bohater, gdy już zacznie się przemieszczać, może zatrzymać się dopiero na elemencie otoczenia. A to znakomicie zmienia reguły zabawy. Do tego płynny scroll ekranu na ZX Spectrum, popcorn przygrywający w tle i świetna konwersja na Commodore 64.

GLUF

W tej produkcji Gracheva znów dużo jest arkadowej zabawy, ale i sporo główkowania. Wędrując po planszy żabą, należy naładować wszystkie pola, a nie rozładować samej żaby. Ok, trudniej się pisze, niż gra. Choć gra też nie jest łatwa, bo ładowanie platform utrudnia spore grono przeszkadzajek, przy czym niektóre po prostu spacerują po planszy, inne natomiast zawzięcie ścigają i atakują bohatera. Na pocieszenie mamy nieskończoną liczbę żyć, a Spectrum brzdąka tak skoczną wersję Ievan Polkka, że aż nie chce się wyłączać komputera.

A w dorobku RetroSouls mamy jeszcze przecież np. połączenie Boulder Dasha z Bombermanem (Tourmaline), wariację na temat naszej Lasermanii i Deflektora (Twinlight), Lode Runnera na sterydach (Yazzie) czy serię zręcznościówek, w których steruje się równocześnie bohaterem i jego duchem (Alter Ego, Dreamwalker). A także kilka innych perełek. Te już jednak proszę odkrywać we własnym zakresie.