Wprawdzie nie w Polsce, lecz w Kanadzie, jednak bez względu na geolokalizację złożonego pozwu, sprawa traktowana jest przez Epic Games zupełnie poważnie. O co w tym chodzi? Otóż…
Sąd Najwyższy Kanady rozpatruje pozew zbiorowy przeciwko Epicowi na wniosek rodziców, którzy podkreślają w nim, że dzieciaki zapominają o bożym świecie, nie śpią a niektóre nie spożywają nawet posiłków; do tego stopnia wkręcili się w wykreowany cyfrowo świat. I chociaż ta wiadomość, nie ukrywam, podsycona jest nieco ironią, całkiem na serio sędzia Sądu Najwyższego Kanady autoryzował pozew złożony przez troje rodziców z Quebecu twierdząc, że jest to sprawa poparta wystarczającymi zarzutami sugerującymi zaistnienie poważnego ryzyka uszczerbku na zdrowiu poszkodowanych. A później poszło już z górki – porównanie gier do papierosów i wskazanie, iż szkodliwego wpływu tytoniu nie rozpoznajemy z dnia na dzień, aczkolwiek warto dodać, że sąd oddalił argumenty, że ukrytym celem Epic Games jest celowe uzależnianie młodych graczy. Uff…
Epic z kolei – co było do przewidzenia – odpiera te kuriozalne zarzuty wskazując na to, że rodzice mają wgląd w to, co młodzi gracze robią przed ekranami komputerów lub konsol, jak również przypominają, że opiekunowie muszą wyrazić zgodę, jeśli gracz chce skorzystać z płatnych dodatków do Fortnite. I nie pukajcie się wymownie w czoło czytając tego newsa! Nie od dzisiaj wiadomo, że litera prawa to całkiem inna przestrzeń niż cyfrowe, kochane przez nas dobra. Może zatem wyjść z tego interesująca batalia prawna, chociaż nie okłamujmy się – Epic zmiażdży powodów i najpewniej dogada się na odszkodowanie.
No, chyba że to właśnie o nie w największym stopniu chodzi.