Świat przedstawiony w serii Mass Effect pod względem bogactwa wizji dorównuje wielkim sagom kosmicznym, takim jak „Gwiezdnewojny”, „Star Trek” czy „Battlestar Galactica”. Jest niczym zakopany w getcie gier komputerowych skarb, wciąż czekający na odkrycie przez masowego odbiorcę popkultury.

Ślimaczący się rozwój technologii kosmicznych na Ziemi dostaje nagłego kopa, kiedy na Marsie dochodzi do odnalezienia urządzenia pozostawionego przez prehistoryczną cywilizację Protean. Odkryty zostaje pierwiastek zero, rzadka cząsteczka uwalniająca ciemną energię, za pomocą której można manipulować masą obiektów. Ludzkość zaczyna eksperymentować z polami efektu masy. Dzięki właściwościom pierwiastka zero da się wytworzyć sztuczną grawitację, a także wczesne napędy rozwijające prędkości nadświetlne. Wkrótce potem na obrzeżach Układu Słonecznego natrafiamy na pierwszy przekaźnik masy, kolejny mechanizm zbudowany i porzucony przez Protean. Umożliwia on natychmiastową podróż statków na odległość kilkudziesięciu lat świetlnych. Droga Mleczna opleciona jest całą siecią takich przekaźników, które ułatwiają transport na wzór galaktycznego metra.

Główni bohaterowie pierwszej trylogii Mass Effect, przyjaciele, wrogowie, wiele bitewnych opowieści

Gdyby na tym poprzestać, byłoby to tylko rozwinięcie pomysłu zaproponowanego już wcześniej w filmach i serialu „Gwiezdne Wrota”. Odkrycie tytułowego efektu masy to jedynie fundament, na którym zbudowana jest cała alternatywna historia. W świecie Mass Effect, podobnie jak w „Star Treku”, ludzie żyją obok innych humanoidalnych ras. Niebieskoskórzy asari są urodzonymi dyplomatami i władają mocami biotycznymi, umiejętnością sterowania polem efektu masy. Tyczkowatych salarian obdarzono ponadprzeciętną inteligencją. Turianie wykształcili mocne egzoszkielety i słyną z zamiłowania do dyscypliny oraz walki. Kroganie to wielkie, gadzie stwory, silne i brutalne. Misiowaci volusowie specjalizują się w kupiectwie. Oprócz ras typowo biologicznych zetkniemy się też z syntetycznymi, cyborgami i sztuczną inteligencją. Każda z tych i innych nacji ma swoją unikalną historię, którą poznajemy w trakcie rozgrywki.

Kettowie są rasą najeźdźców i zdobywców. Pozostałe humanoidy traktują jak robactwo, które trzeba wytępić. W Mass Effect Andromeda stoczymy z nimi wiele walk, aby w finale rozprawić się z archontem, zwierzchnikiem wszystkich Kettów w gromadzie Helejosa

Wydarzenia pierwszej gry toczą się niecałe czterdzieści lat po wstępnych podróżach nadświetlnych, od 2183 roku. Rolę kosmicznej ONZ pełni Rada Cytadeli. Choć znanych ras jest kilkadziesiąt, w radzie zasiadają tylko trzy: asari, salarianie i turianie. Pozostałe nacje reprezentowane są przez swoje ambasady w Cytadeli, gigantycznej stacji kosmicznej i punkcie przesiadkowym w sieci przekaźników. W toku pierwszej trylogii Mass Effect swoje miejsce w radzie zdobędą też ludzie. Najnowsza produkcja i pierwsza część nowego tryptyku, Mass Effect Andromeda, rozgrywa się od roku 2819 w innej galaktyce, do której po sześciuset latach lotu docierają statki-arki wysłane z Ziemi i planet macierzystych innych ras w celu założenia kolonii w Andromedzie.

Wydawcy

Pierwszy Mass Effect został wydany w 2007 roku przez Microsoft Studios. Firma pierwotnie opublikowała grę wyłącznie na Xbox 360, z pominięciem konkurencyjnej dla urządzeń Microsoftu konsoli PS3. Posunięcie to było częścią szerszej strategii Microsoftu, obliczonej na promowanie kolejnych wcieleń Xboxa.

Kroganie to ekspansywny lud przerośniętych jaszczurów. Rasa ta została poddana kontroli populacji przez salarian w ramach tak zwanego genofagium. Skazani na naukowo opracowaną zagładę, kroganie rabują, zabijają, żyją teraźniejszością, bo nie mają już nic do stracenia

Miesiąc przed tym, jak Mass Effect trafia do sklepów, dochodzi do zmiany właściciela wytwórni Bioware. Kupuje ją, w pakiecie ze studiem Pandemic, firma Electronic Arts za zawrotną kwotę ośmiuset sześćdziesięciu milionów dolarów. Nowy posiadacz staje się jednocześnie nowym wydawcą. Kolejne części Mass Effecta zagoszczą w latach 2010 oraz 2012 na wszystkich trzech głównych platformach gamingowych. Większa dostępność dotyczy także pierwszej odsłony, która po roku ukazuje się w wersji na system Windows. Pojawia się też na PS3, ale dopiero pięć lat później. Można się tylko domyślać, że na taki okres wyłączność miał zapewnioną początkowy wydawca. Mass Effect Andromeda ujrzał światło dzienne w roku 2017, równo dziesięć lat po premierze pierwszej gry z serii.

Mechanika gry

Tym, co zachwyca w Mass Effect, jest umiejętne zbalansowanie różnych elementów mechaniki gry. Ważny czynnik stanowi walka. Eksplorując planety, zetkniemy się z wieloma wrogami: robotami, bandytami, złomiarzami, zwierzakami, buntownikami i innymi szumowinami. Tu do wyboru mamy kilka strategii – zdejmujemy ich z daleka przy użyciu snajperki, z półdystansu za pomocą karabinu szturmowego lub z bliska, obrzynem. Do dyspozycji oddano graczowi różne odmiany amunicji (zapalającą, zamrażającą, dyspersyjną), a także maść granatów. Zależnie od specjalizacji bohatera możemy korzystać z mocy bojowych, biotycznych albo technologicznych. Zapewniamy je sobie, dobierając odpowiednio członków drużyny. Jesteśmy też w stanie usprawniać posiadaną broń i elementy pancerza.

Angarowie o kocich twarzach to rdzenni mieszkańcy gromady Helejosa. Walczą z Kettami od kilkuset lat i są nieufni wobec wszystkich obcych. Mimo to jeden z nich, Jaal, zostanie istotnym członkiem załogi Tempesta

Inna składowa rozgrywki, pozwalająca odetchnąć, to eksploracja. W pierwszych dwóch grach po powierzchni planet rozbijaliśmy się pojazdem Mako, uzbrojonym, ale topornym. W Mass Effect Andromeda zastąpiono go modelem Nomad, maszyną nieuzbrojoną, ale za to o wiele łatwiejszą w prowadzeniu. Nota bene usprawnienia łazika na potrzeby najnowszej gry konsultowano z członkami zespołu od gier Need for Speed. Do eksploracji zalicza się też skanowanie planet w poszukiwaniu zasobów lub anomalii oraz odczytywanie wszystkich informacji z terminalów, datapadów i pozostałych źródeł.

Twarz i ciało dał komandorowi Shepardowi duński model Mark Vanderloo, a głosu użyczył kanadyjski aktor Mark Meer

Trzeci kluczowy element stanowi interakcja z innymi mieszkańcami świata przedstawionego. Tu dostajemy zadania do wykonania i decydujemy, jakim bohaterem chcemy być: wyniosłym i aroganckim czy szlachetnym i pomocnym. W Mass Effect Andromeda występuje aż tysiąc dwieście postaci, do których można w jakimś stopniu zagadać – blisko dwa razy więcej niż w poprzedniej odsłonie serii. Niejednokrotnie zostaniemy postawieni przed różnymi trudnymi wyborami. Możesz uratować tylko jednego z dwóch członków drużyny: którego oszczędzisz? Pokonałeś owadopodobną królową, chcącą przed chwilą cię wykończyć: zabijesz ją, unicestwiając cały gatunek, czy puścisz wolno? Każda decyzja ma swoje konsekwencje i często brak jasnego rozgraniczenia na to, co dobre, a co złe. Racje są zwykle podzielone, trzeba liczyć na własne wyczucie.

Tajemnicza Kasumi Goto to mistrzyni złodziejskiego fachu, profesji, która przysparza wielu wrogów. To dlatego jej twarz zawsze skryta jest pod kapturem, a ona sama jak ognia unika rozgłosu

Aby jeszcze wzmocnić immersję, twórcy wprowadzili specjalny mechanizm. Oprócz tradycyjnych dialogów, podczas których można się spokojnie zastanowić nad odpowiedzią, występują sekwencje, kiedy trzeba wybierać szybko, instynktownie, w ciągu dwóch, trzech sekund. Strzelisz komuś w plecy, choć obiecałeś, że tego nie zrobisz? Masz szansę oszukania podczas wyścigu – skorzystasz? Zostałeś zaczepiony w jakieś spelunie i przechodzisz do rękoczynów czy próbujesz wykręcić się sianem?

Dialogi

We wszystkich grach z cyklu Mass Effect opowieść napędzana jest dialogami. Seria słynie z wysokiej jakości aktorstwa głosowego i ogromu treści, większego w każdej kolejnej produkcji. Przykładowo pierwsza odsłona zawierała dwadzieścia tysięcy linii dialogowych, druga o pięć więcej, trzecia już czterdzieści tysięcy, a najnowsza, czwarta, sześćdziesiąt pięć. Dla porównania pełnometrażowy film kinowy miewa średnio około tysiąca linii dialogowych, a więc wielokrotnie mniej. Oczywiście podczas pojedynczej rozgrywki nie przyuważymy wszystkich nagranych kwestii, bo zależą one od płci głównego bohatera, aktualnego składu drużyny, podjętych decyzji, wykonanych lub pominiętych zadań itp. Niemniej jednak usłyszymy tyle wypowiedzi co w przynajmniej kilku filmach fabularnych.

Postać i głos Mirandy Lawson powstały na wzór australijskiej aktorki o swojsko brzmiącym nazwisku Yvonne Strzechowski, która zawodowo używa łatwiejszej w wymowie formy Strahovsky

Scenariusz i dialogi do gier Mass Effect są efektem działań kilkuosobowych ekip scenarzystów, gdyż pojedyncza osoba nie ogarnęłaby takiej ilości materiału. Każdy dostawał swój kawałek do napisania, a następnie rzecz była sprawdzana przez zespół i sprowadzana do wspólnego mianownika w celu zapewnienia spójności stylistycznej i fabularnej.

Na tydzień przedpremierą ME 3 BioWare zorganizowało nietypową promocję i wysłało kilka egzemplarzy swojego dzieła w kosmos, a ściślej w statosferę. Pudełka z grą zostały przyczepione do wypełnionych helem balonów meteorologicznych, wyposasażonych w aparat fotograficzny i GPS, a następnie wypuszczone z kilku miast

Podczas prac nad pierwszymi dwiema grami funkcję głównego scenarzysty pełnił Drew Karpyshyn, który wcześniej stworzył scenariusz do innej znanej gry Bioware pt. Gwiezdne wojny – Rycerze Starej Republiki. To właśnie ów Kanadyjczyk o ukraińskim nazwisku wymyślił postać głównego bohatera, komandora Sheparda, oraz brał udział w opracowywaniu podwalin świata Mass Effect, a także, jak sam to określał, jego „technonaukowej magii”. Karpyshyn napisał też trzy książki stanowiące uzupełnienie wydarzeń w grach. Kiedy odszedł z Bioware, kierownictwo nad skomponowaniem scenariusza do trzeciej części przejął Mac Walters, weteran wszystkich poprzednich odsłon serii. Walters skreślił przy okazji osiem książek i sześć komiksów. W Mass Effect Andromeda zawiadywał całością produkcji, a na głównego scenarzystę wyznaczył Chrisa Schlerfa, znanego z pracy przy Destiny: Rise of Iron i Halo 4.

Zmiany

Mass Effect Andromeda to nie tylko inne miejsce, pora i bohaterowie. Wydanie pierwszej gry nowej trylogii zbiegło się w czasie z dużymi zmianami w samym Electronic Arts. Wielka firma wydawnicza pod presją galopujących wydatków w pewnym momencie przeanalizowała całe swoje portfolio. Wtedy okazało się, w jak bardzo poszatkowanym środowisku pracują zespoły rozwijające gry. Przykładowo oryginalna trylogia Mass Effect budowana była w całości z wykorzystaniem silnika Unreal firmy Epic, ale przy pozostałych projektach sięgano często po inne rozwiązania. FIFA 16 i Madden NFL działały na silniku Ignite, natomiast Dragon Age 2 bazował na Eclipse. W sumie w całej grupie stosowano nawet dwadzieścia różnych silników, z których część wymagała płacenia niemałych opłat licencyjnych, a wszystkie – nakładów na rozwój. Firma przyjęła politykę, że każda nowa gra, w tym Mass Effect Andromeda, opracowywana będzie w oparciu o własny silnik zwany Frostbite.

Życie na megastrukturze, w oddzielnym krańcu galaktyki ma swoje uroki, ale każdy czasem tęskni za prawdziwym domem

Jeden silnik przygotowany z myślą o wszystkich gatunkach gier to duża inwestycja, bo wymagania gry piłkarskiej są diametralnie inne od gry przygodowej, a te różnią się od gier wojennych itd. Na dłuższą metę daje jednak nadzieję na spore oszczędności. Dodatkowo EA jako właściciel będzie mieć możliwość dodawania nowych funkcji wtedy, kiedy będą one niezbędne, a nie kiedy uzna je za warte rozwoju firma trzecia. Sam Frostbite powstał na potrzeby gry Battlefield, dzięki czemu odznacza się świetnie dopracowaną mechaniką walki, na czym skorzystał Mass Effect Andromeda. Potyczki nabrały dynamiki, inteligencja przeciwników poprawiła się, nowością jest wrzucenie rozgrywki w trzeci wymiar za sprawą wbudowanego w pancerz plecaka odrzutowego. Światy są rozległe i po prostu śliczne, a podczas wchodzenia z otwartej przestrzeni do budynków nie otwiera się żaden dodatkowy ekran ładowania. Silnik można będzie zobaczyć w akcji tylko w grach wydawanych przez Electronic Arts, gdyż firma nie planuje użyczać licencji podmiotom zewnętrznym.

Oblicze pioniera Scotta Rydera pochodzi od Stevena Brewisa, a głos od Toma Taylorsona

Pierwsze trzy gry Mass Effect powstały w studiu Bioware w Edmonton. Wytwórnia ta zaangażowana jest w tworzenie jeszcze nieujawnionej, nowej gry akcji z elementami RPG, która zostanie wydana prawdopodobnie w 2019 roku. Z tego powodu Mass Effect Andromedę przekazano oddziałowi Bioware w Montrealu. Do prac nad grą w większym stopniu skaptowano też podwykonawców Electronic Arts, przykładowo modele twarzy przygotowane były przez rumuńską komórkę EA.

Wizualizacja zaczerpnięta z folderu reklamowego Cytadeli. Sztuczna grawitacja uzyskana ruchem obrotowym, warunki życia luksusowe, tylko te kosmiczne ceny

Trzecia istotna zmiana, która dotknęła Mass Effect Andromedę, dotyczy kanałów dystrybucji. Gra nie jest dostępna, jak poprzednie części, w Steamie, najbardziej znanym internetowym sklepie z grami. Można ją kupić online wyłącznie w mniej popularnym serwisie Origin. Różnica jest kluczowa, bo Origin należy do Electronic Arts. Taki ruch zapewni większą marżę podczas sprzedaży nowej gry, bo nie trzeba będzie dzielić się pieniędzmi z Valve, a co ważniejsze, zainstalowany na komputerze klient Origin pozwoli reklamować i oferować bez pośredników inne tytuły EA, a także podbić popularność samej platformy zakupowej.

Kontrowersje

Oryginalny Mass Effect wkrótce po wydaniu został wzięty na celownik przez telewizję Fox za epatowanie nagością i seksem. Materiał wyszedł pod tytułem „SE’XBOX”. Temat podchwyciły inne media, które dodatkowo atakowały grę za stosunki międzygatunkowe z obcymi. To prawda, że w grze istnieje opcja nawiązywania romansów, ale jest ona zupełnie dobrowolna i polega głównie na wyborze odpowiedniej opcji dialogowej. Flirtować można z ludźmi obojga płci, ale też z przedstawicielami innych galaktycznych nacji, natomiast okazji do takiego słownego flirtu jest tylko kilka. Zaloty zamyka scenka, która być może tak rozpaliła wyobraźnię różnych redaktorów, a która zasadniczo nie odbiega pikanterią od momentów, jakie można zobaczyć w kinie.

Gdyby nie misja i ratowanie galaktyki, chciałoby się usiąść, rozpalić ognisko, upiec kawałki mięsa rylkora na patyku i popić turiańskim horoskiem

Po publikacji drugiej części trylogii ekipie ponownie się oberwało, tym razem od własnych popleczników. Feministki narzekały, że kostium Mirandy Lawson jest zbyt obcisły i nadmiernie eksponuje krągłości jej sylwetki. Rzesza fanów atakowała Bioware także z drugiej strony za zbytnie ugrzecznienie scenek wieńczących romanse, w których bohaterowie są ubrani albo widok strategicznych miejsc bywa częściowo przysłonięty. Dzięki tym zabiegom Mass Effect 2 miał na pudełku znaczek „dozwolone od lat 15.”, a szersza baza potencjalnych odbiorców przełożyła się na lepszą sprzedaż.

Wędrując przez miasta, usłyszymy fragmenty rozmów mijanych przechodniów, co wzmacnia iluzję, że świat ten tętni życiem

Trzecia odsłona Mass Effecta też nie obeszła się bez szumu. Gra wróciła do kategorii wiekowej „od lat 18.”, ale nikogo już nie bulwersowały romanse czy opięte stroje. Fanom nie spodobało się zakończenie, a skala tego niezadowolenia mocno zaskoczyła twórców. Bądź co bądź, mimo różnych wyborów graczy finał był zasadniczo tak samo krótki, płytki i bez happy endu. Bioware pod presją fanów wypuściło dodatek, nie zmieniający co prawda sedna puenty, ale stanowiący epilog, w którym jest ona lepiej rozwinięta.

Drugi statek Normandy (SR-2) jest blisko dwa razy większy od oryginału, dlatego zwiady na powierzchnię planet odbywają się przy pomocy wahadłowca Kodiak. Transportowiec ten jest przez wojskowych nazywany pieszczotliwie „karaluchem”

Mass Effect Andromeda zadebiutował w cieniu poprzedniej serii, przy niebotycznych wręcz oczekiwaniach graczy. Tu źródło kontrowersji stanowiły okazjonalne kiksy w animacji postaci i momentami słaba synchronizacja ruchu ust bohaterów ze ścieżką dźwiękową, tudzież odwzorowanie mimiki. No bo jak to, taki wysoko budżetowy tytuł, a tu jakieś oszczędności się robi kosztem jakości? Branżowi eksperci tłumaczą, że przy tak dużym przedsięwzięciu studio zapewne podzieliło sekwencje dialogowe według prawdopodobieństwa wystąpienia w grze. Scenki pewniaki dopieszczają ręcznie animatorzy, z wykorzystaniem motion capture twarzy prawdziwych aktorów. Natomiast te rzadsze generowane są algorytmicznie, często bez jakiegokolwiek udziału ekipy, a dopasowanie ruchu ust do tekstu dzieje się automatycznie na bazie fonemów. Choć Bioware tydzień po premierze wypuściło dużą łatkę, która naprawiła wpadki, to temat jakości animacji ciągle niesie się echem.

Ekranizacja

Wydawałoby się, że tak bogaty materiał źródłowy i szeroki wachlarz bohaterów jak w serii Mass Effect idealnie nadaje się na porządny kinowy film science fiction. Prawa do ekranizacji zostały sprzedane jeszcze w 2008 roku. Nabył je Avi Arad, były prezes Marvela, który jednak wrzucił projekt do szuflady. Dwa lata później nad tematem pochyliło się studio Legendary. Zatrudnili Marka Protosevicha, który szykował robocze wersje scenariusza opartego o fabułę pierwszej części, której był fanem. Jak sam stwierdził, w końcu poddał się przy próbie upchnięcia treści w wymaganym czasie ekranowym. Temat filmu do dziś wydaje się być w zawieszeniu. Można tylko mieć nadzieję, że premiera gry Mass Effect Andromeda odnowi zainteresowanie projektem filmowym i kiedyś zostanie on zrealizowany.

Thane Krios rasy drell to jedna z bardziej złożonych postaci w grze. Osobnik głęboko uduchowiony, który jednocześnie jest zawodowym zabójcą. Cierpi na śmiertelną chorobę, syndrom Keprala, więc zna wartość życia i nadziei

Jeszcze lepszy od filmu okazałby się serial telewizyjny. W tym formacie ginąłby problem ograniczeń czasowych, a nadmiar materiału byłby wręcz zaletą. Wyzwanie na pewno stanowiłby budżet, bo poważne podejście do tematu wymagałoby niemałych nakładów: weźmy pod uwagę ożywienie obcych ras, niezbyt nadających się do metody typu „facet w lateksowym kostiumie”; sceny walk z wykorzystaniem umiejętności biotycznych i technologicznych; futurystyczne wnętrza, stroje, statki i stacje kosmiczne; plenery obcych planet. Nie ma rzeczy niemożliwych, co udowadnia Marvel, który hurtowo, ale z zachowaniem wysokiej jakości przerzuca na mały ekran swoje komiksy: „Daredevil”, „Agenci T.A.R.C.Z.Y.”, „Jessica Jones”, „Luke Cage”, „Iron Fist”, „Agentka Carter”. Może ktoś kiedyś odważy się zaryzykować pieniądze, by stworzyć podobną adaptację fabuły Mass Effecta. Do tego czasu pozostaje nam cierpliwe oczekiwanie na kolejne dwie części nowej trylogii.

Aria T’Loak (po prawej) zaczynała karierę jako tancerka w nocnym klubie, ale szybko wspięła się na szczyt. Jako królowa piratów włada Omegą, olbrzymią stacją górniczą pierwiastka zero, która jest odpowiednikiem Cytadeli, tyle że dla wszelkiej maści kryminalistów i szumowin

Artykuł ukazał się w Pixelu #28, którego nakład został już wyczerpany. Zapraszamy jednak do sklepu Pixela po inne wydania drukowanego magazynu oraz po wersje cyfrowe Pixela.