Przynajmniej tak się marzy Pete’owi Hinesowi.
Gry Bethesdy mają magiczną właściwość: nawet w te całkiem stare, jak Morrowinda, wciąż gra naprawdę dużo osób. Świetnie zdaje sobie z tego sprawę Pete Hines, spec od marketingu wydawcy, który w jednym z ostatnich wywiadów powiedział, że Fallout 76 nie ma terminu przydatności do użycia. Wiedząc, że Fallout 4 i Skyrim wciąż codziennie przyciągają do komputerów dziesiątki tysięcy użytkowników na samym tylko Steamie (a, według słów Hinesa, łącznie setki tysięcy użytkowników) Bethesda nie planuje pięcio- czy dziesięcioletniego żywota swojego najnowszego Fallouta.
Hines przyrównał to do Fallouta 3, w którym jasne się stało, że fani oczekują DLC, który usunie zakończenie i pozwoli im grać dalej, gdy skończy się już fabuła. W ten sam sposób nadchodzący tytuł ma mieć możliwie otwarty end-game, choć w tym wypadku fabuły zabraknie w całości. Kto w końcu nie kocha porządnych, tworzonych przez graczy emergentnych historii? O tym, jak one wypadają przekonamy się gdzieś w okolicach premiery gry, zaplanowanej na 14 listopada.
Nauczcie się może, że nie wydajecie się być bardziej elokwentni (nikomu poza sobą samym) spolszczając angielskie słowo, bo wam brakuje oczytania, żeby zastąpić je polskim „ co to ma znaczyć emergentne historie” ?!!
Można też, zamiast wykazywać się brakiem kultury, użyć google 🙂
https://pl.wikipedia.org/wiki/Emergencja