Doom na Nintendo Switch wygląda naprawdę zacnie. Po około 3 godzinach naparzania można spokojnie powiedzieć, że potencjalna taryfa ulgowa jest tu zupełnie niepotrzebna, bo to zwyczajnie porządna produkcja! Taka sama, jaką mogliśmy dotychczas cieszyć się stacjonarnie na PC i dużych konsolach.
I pewnie, jeśli porównamy ją z wersją wydaną na Xboxa czy PC, to analizując krok po kroku, odkryjemy gorszej jakości tekstury czy mniej klatek na sekundę. Nagle okaże się, że gdzieś twórcy portu musieli bronić się większym rozmyciem ekranu. Jednak wszystkim tym, którzy cieszą się graniem, a nie analizowaniem technicznych szczegółów, nie powinno to absolutnie przeszkadzać. Gra się nie zawiesza, nie przycina (a przynajmniej ja na taką sytuację nie natrafiłem), dynamika akcji jest taka, jak być powinna. Znam dobrze dzieło id Software z PC i Xboxa i wygląda na to, że wszystkie te teorie głoszone przed premierą, że w Dooma w 30 fps nie da się grać, absolutnie nie są nic warte. Oczywiście trzeba je odnotować, stałe 30 klatek i rozdzielczość 720p, przy 60 klatkach i 1080p na dużych konsolach. Jeśli więc komuś te liczby nie dadzą cieszyć się rozgrywką, niech grę omija szerokim łukiem, ale jeśli kusi cię seryjne eliminowanie wysłanników piekieł w drodze tramwajem do pracy…. nie zastanawiaj się ani chwili.
Gra jest dość wiernym portem wersji z dużych sprzętów, którą recenzowaliśmy w Pixelu #16. Posiada zarówno tryb singleplayer, jak i tryb dla wielu graczy, którego dokładniejsze poznanie dopiero przede mną. Zabrakło tylko trybu SnapMap, czyli miejsca, w którym rywalizować można na mapach zaprojektowanych przez społeczność. Osobiście za nim nie tęsknię, ale może jest ktoś, dla kogo to ważny dodatek, bez którego Doom nie ma sensu.
Mówiąc w telegraficznym skrócie, operacja przeniesienia Dooma na przenośnego Switcha zakończyła się pełnym sukcesem. Tym, którzy grają tylko na kanapie w salonie, w pełni wystarczy znacznie dziś tańsza i bardziej rozbudowana wersja na PC/XBOX/PS4, ale lubiącym zabawę w metrze, tramwaju, na uczelni, w przerwie w pracy, grę zdecydowanie można polecić.
W przerwie w pracy…
Jakoś cały czas nie mogę wyobrazić sobie przemycania Switcha tam gdzie król chodzi piechotą. Do tego bardziej Vita się nadaje.
Sprawdzone, działa :P. Ale to kwestia firmy.
Moje biuro właśnie się przenosi. Podczas prac wykończeniowych taki dialog się wywiązał:
(P)rzełożeni: Co byście sobie życzyli w nowym budynku?
(L)ead: Pokój relaksu i rozrywki z PlayStation.
P: Pokój relaksu już macie, nazywa się WC.
L: Ale PlayStation tam nie ma.
P: Możesz swojego Switcha brać.
No ale, żeby tak przez pół biura paradować z tym pod ręką, bo do kieszeni to się nie zmieści…
Mi tam sie mieści, reszta pod koszulką. Chowam bo inaczej wiadomo, że idzie człowiek robić dwójke xD
Ehhh.. gdybym Vity nie miał, to Switcha bym kupił niemal na pewno. Przejdę Uncharted i Personę 4, to pomyślę. Może za te kilka miesięcy jakieś obniżki będą.
Switch ma coraz więcej fajnych gier, u mnie w przeciągu roku nazbierało się 9 pudełkowych i z 10 cyfrowo 🙂