Projekt otrzymał wsparcie finansowe na rozwój od Epic Games. Zacznę jednak od odpowiedzi na pytanie, które zapewne zadała sobie spora część z was: “co to do licha jest Diabotical?”. Jest to sieciowa strzelanka arenowa w klasycznym stylu – nie ma tu podziału na klasy postaci, unikatowych umiejętności, albo predefiniowanych zestawów broni.
Stanowi ona naturalne rozwinięcie tytułów takich jak Quake III Arena, od której będzie się różniła m.in. nowymi trybami, a także wszelakimi usprawnieniami interfejsu, które zostały wymyślone na przestrzeni lat, aby możliwie ułatwić graczom komunikację i konfigurację gry (np. wbudowany domyślnie w grę system organizowania turniejów).
Warto dodać, że gra powstaje w “The GD Studio”, któremu przewodniczy James “2GD” Harding – weteran Quake’a, zarówno z perspektywy profesjonalnego gracza jak i komentatora największych zawodów. Mamy więc pewność, że tytuł jest inicjatywą pasjonatów. Projekt pierwotnie był finansowany przez kampanię w serwisie Kickstarter, ale tworzenie gry wydłużało się w nieskończoność i pojawiło się ryzyko, że produkcja nigdy nie ujrzy światła dziennego… i tutaj z ratunkiem przyszedł Epic Games. Firma Tima Sweeneya zaoferowała, że wesprze finansowo Diabotical, także do dwóch lat po jego premierze, które to pieniądze zostaną przeznaczone na usprawnienia, a także organizację turniejów.
Zawarta umowa umożliwi też wypuszczenie gry w modelu free-to-play. Ta ostatnia informacja szczególnie mnie cieszy, bo w czasach tylu alternatyw dla tego jakże niepopularnego gatunku i biorąc pod uwagę, że duże produkty konkurencyjne (np. Quake Champions) również są darmowe w swojej podstawowej wersji, oczekiwanie od graczy kupna oznaczałoby porażkę już na starcie (wystarczy przypomnieć sobie co stało się z LawBreakers).
Ceną za ten układ jest oczywiście ekskluzywność w serwisie Epic Games Store, ale zważywszy na to, że alternatywą była najpewniej śmierć tytułu, uważam to za świetne warunki i mały koszt. Nie muszę dodawać, że informacja o ekskluzywności wywołała spore kontrowersje wśród zainteresowanych – zwłaszcza że pierwotnie złożono obietnicę wydania tytułu na Steam. Twórcy zachowali się jednak bardzo w porządku: wszystkie osoby, które wpłaciły pieniądze na kampanię na Kickstarterze mogą ubiegać się o zwrot pieniędzy. Osoby, które się na to nie zdecydują będą miały pierwszeństwo w dostępie do publicznej wersji gry, a także otrzymają wszystkie dodatki, które były im pierwotnie obiecane (w zależności od progu, który przekroczyli wpłacając pieniądze).
Osobiście jestem wielce uradowany powyższą wiadomością. Spodziewałem się, że tytuł odejdzie w zapomnienie szybciej niż się pojawił (podobnie jak Reflex Arena, czy Toxikk w przeszłości), ale teraz pojawiła się nadzieja, że otrzymamy godnego spadkobiercę najlepszych cech gatunku strzelanek arenowych. Przy okazji Epic załatał u siebie dziurę, która pozostała po zaprzestaniu prac nad Unreal Tournament… no i bardzo dobrze rozegrał to marketingowo. Powiem wam bowiem, że dotychczasowe rewelacje od Epic wywoływały u mnie raczej umiarkowane emocje – nawet niedawna zapowiedź dużego rozdawnictwa gier na nadchodzące święta. Skoro jednak aktywnie przyczyniają się do ratowania jednego z moich ulubionych (a zagrożonych wyginięciem) gatunków gier, to ciężko mi ukryć, że moja sympatia do nich znacznie wzrosła. Diabotical trafi do pierwszych osób w lutym, natomiast pełna premiera dla ogółu planowana jest w okolicy marca 2020 roku. Trzymam kciuki za 2GD i resztę ekipy, a wy łapcie zapowiedź Diabotical – będzie dynamicznie, będzie skillowo i będzie z jajami (dosłownie).
Aktualizacja: Pierwotnie w treści wiadomości była informacja o tym, że nawet osoby, które poproszą o zwrot pieniędzy otrzymają bonusy związane z kampanią Kickstarter. Ponieważ sposób w jaki to ujęto nie był do końca jasny, skontaktowałem się ze źródłem i potwierdziłem, że niestety otrzymanie zwrotu pieniędzy wiąże się z rezygnacją z bonusów i wcześniejszego dostępu do grywalnej wersji tytułu (co w sumie brzmi logicznie). Stosowna poprawka została już naniesiona w tekście wyżej, ale informuję dla porządku.