Powiedzieć, że temat II Wojny światowej jest popularny w grach to jakby nic nie powiedzieć. Bardzo rzadko jednak zdarzało się stanąć po stronie pierwszych zaatakowanych czyli Polski…
W sumie warto na wstępie zadać sobie pewne ciekawe pytanie – czy kampania wrześniowa to dobry motyw na grę? Zaraz rozlegną się głosy graczy z naszego pięknego kraju, że oczywiście, to najlepszy motyw itd, etc. Ale pomyślmy o tym globalnie – czy może to zaciekawić przeciętnego zjadacza hamburgerów i popijacza zimnej coli? Jak zwykle – wszystko zależy od wykonania. Wiele gier dowiodło, że nawet z najgłupszego pomysłu można zrobić hit. W pewnym sensie najazd na Polskę to samograj – poświęcenie, walka z przeważającym przeciwnikiem, opowieści o odwadze i piekle wojny. Można też zdecydować się na historię alternatywną, gdzie radośnie kopiemy tyłki nazistom choć to już trochę ograny temat (była taka gra o żołnierzu polskiego pochodzenia kopiącego zadki niemiłym Niemcom… jak to się zwało…). Jednak pomimo potencjalnie chwytliwego tematu zachodni developerzy jakoś nie rzucają się do tworzenia takich gier…
Polskie studio MS Games zdecydowało się stanąć naprzeciw wyzwaniu ze swoim tytułem Land of War: The Beginning. Mamy w nim wcielić się w rolę Piotra Kowalskiego, żołnierza po stronie polskiego od którego „będą zależeć losy wojny, a nawet całego świata”. No i mamy pierwszy problem – niezbyt podoba mi się to założenie, bo sugeruje ono możliwość zmiany losów wojny. Rozumiem, że fajnie jest poczuć się zwycięzcą, ale tutaj moim zdaniem naprawdę dobrym pomysłem byłoby trzymanie się historycznych realiów. Jak wspomniałem wcześniej korzystając z prawdziwiej historii można stworzyć tak fascynującą opowieść, że nie trzeba naprawdę posiłkować się fantazją.
Plusem natomiast wydaje się możliwość uczestnictwa w historycznych bataliach, jak bitwa pod Mokrą czy obrona Helu. To moim zdaniem dobry trop. Równie dobrym pomysłem jest próba wiernego oddania umundurowania oraz broni obu walczących stron. To krok w kierunku większej immersji, czyli poczucia się jak na prawdziwym polu bitwy, a to zawsze plus. Gracz ma też wcielić się w „żołnierza piechoty, artylerzystę, zwiadowcę i czołgistę” (ciekawe czy te różne role będzie przyjmować Kowalski). Czyli potencjalnie możliwe będzie poznanie wojny w różnych jej aspektach – to też zaleta planowanej gry.
Pozostaje jedna kwestia – jak to będzie wykonane? Jak zwykle – od tego wszystko zależy…