Trudno nazwać to kompletną grą – Cloud Climber to raczej malowniczy prototyp, osadzony w postapokaliptycznym świecie, wymykającym się logice i fizyce.
Bo oto jakaś alternatywna Ziemia, z której 1000 lat temu wyparowała cała woda i trafiła wprost do nieba (tzn. zgromadziła się w chmurach. Resztki cywilizacji, z tego co było pod ręką zbudowały swoje ostateczne schronienie i wybawienie – sięgające chmur wieże z kamieni i drewna… tak, po to, by dotrzeć do niedostępnych chmur i wykraść im bezcenną wodę.
Abstrahując od nikłego prawdopodobieństwa przedstawionych wydarzeń i równie ciekawych lapsusów logicznych (nie ma deszczu, rosną drzewa…) projekt przygotowany na Epic MegaJam 2020 momentami zachwyca swoją wizualną oprawą – oto wznoszone ku niebu, prymitywne wieże z drewna (niekiedy z kamieni) i ostatni śmiałek, który wspinał się ku chmurom. Teraz czyta jedynie notatki innych konstruktorów i wciąż pnie się ku niebu. Ot szkic mechaniki i świata w narracyjnej przygodówce i symulatorze wspinania się. Całkiem smaczny wizualnie prototyp, który mógłby stać się zalążkiem do imponującej (choć skandalicznie uproszczonej) gry… Ale przecież nie da się traktować gier całkiem poważnie, prawda?