29 stycznia 1996 roku na rynku strzelanek FPP (wtedy jeszcze nikt nie mówił „FPS”) pojawił się nasterydowany blondyn, który na stałe zaznaczył swoje miejsce w historii gatunku.
Oczywiście Duke Nukem 3D nie był debiutem Księcia, ale nie oszukujmy się – to właśnie ta gra spopularyzowała jego postać, bo o dwóch wydanych wcześniej platformówkach wiedziała nieporównywalnie mniejsza grupa graczy. W związku z omawianą okazją w Internecie pojawiło się sporo artykułów, opisujących czemu wpływ trzeciej części przygód Duke’a na świat strzelanek był tak duży jak był. Cieszy mnie to z dwóch powodów – po pierwsze dlatego, że oznacza to, że o Duke’u świat cały czas pamięta. Jest to w sumie niemałe zaskoczenie, biorąc pod uwagę, że po tytule z 1996 roku tak naprawdę już nic równie godnego uwagi w tej serii nie powstało, a właściciele marki po prostu odcinali od pierwotnego sukcesu kupony, co świetnie opisał Barnaba Siegel w swoim tekście. Drugi powód jest taki, że nie muszę po raz kolejny opisywać szczegółowo wszystkich zalet tej gry. Wyrazisty bohater z niezapomnianymi tekstami (nawet jeśli często nie były jego), niespotykana wówczas w gatunku interaktywność i projekt plansz, który choć trochę próbował odejść od abstrakcji znanej np. z Dooma w stronę realizmu – to krótkie podsumowanie całości.
Zamiast suchych faktów opowiem więc anegdotę – gdy na półkach sklepowych zawitał Duke Nukem 3D miałem niecałe 11 lat. Chodziłem wówczas na zajęcia z angielskiego, gdzie poznałem rok starszego kolegę, który również był zainteresowany grą. Ponieważ jednak oryginały były wtedy cały czas bardzo drogie to zaproponował, żebyśmy się zrzucili z naszego kieszonkowego i kupili grę na spółę. Pewnego dnia, po zakończonej lekcji podszedłem do mamy i przedstawiłem jej zamysł tej inicjatywy. Szło nawet nieźle, ale wtedy zza pleców wyskoczył wspomniany kolega i z dumą oświadczył: „to świetna gra! Można tam dawać pieniądze dziewczynom i one się rozbierają!”. Nie wiedzieć czemu, mama nie wyraziła zgody i cały misterny plan legł w gruzach 😉
Zachęcam was, aby zdmuchnąć za Księcia wirtualną świeczkę i symbolicznie zagrać po latach. Gra potrafi cały czas cieszyć zarówno w trybie dla pojedynczego gracza, jak i w potyczkach sieciowych, gdzie swego czasu również zaznaczyła swą obecność pośród innych gier tego typu.
A jakie są wasze wspominki i anegdoty związane z Duke Nukem 3D? Zachęcam do dzielenia się czy to w komentarzach pod wpisem, czy na grupie Secret Level na Facebooku.