Nie wiem jak Wy, ja jestem chomik. Chomikuję stare rzeczy, stare pliki, stare listy i nie bardzo potrafię je wyrzucić. Oczywiście te, na których mi najbardziej zależy, giną same – przy przeprowadzce szlag trafił moje pierwsze XT (bez obudowy, za to z twardym dyskiem ST225) i album z negatywami z czasów młodzieńczych i szkolnych (nie mogę przeboleć, były tam zdjęcia dawno nieżyjących członków rodziny, po których nie mam prawie żadnych pamiątek).

To chomikowanie w przypadku komputerów kiedyś oznaczało wypalanie płyt CDR,  ale od ładnych kilkunastu lat polega na tym, że ilekroć kupuję nowy twardy dysk, kopiuję na niego zawartość starego. Zwykle do katalogu o nazwie „backup rozmiar starego dysku”. Najgłębiej zagnieżdżony katalog to dysk 30 GB, z którego (po datach plików sądząc) przestałem korzystać gdzieś na przełomie 2003/4 (widoczna data 2013 to moment skopiowania plików z dysku 750GB na dysk 3TB, to mam nadzieję oczywiste).

Rzadko tam zaglądam, ale akurat o czymś z kimś gadałem, postanowiłem coś sprawdzić i grzebiąc w starociach trafiłem na swój stary pulpit. Na pulpicie – jak to u mnie bywa – śmieci. A w tych śmieciach – plik jebnij_pingwina_z_baseballa.swf (jakby ktoś chciał, tu wrzuciłem zzipowany). Nie wiem, czy to wersja najstarsza, bo o ile pamiętam było kilka klonów, ale jakoś tak sam mi się uruchomił.

Nie muszę chyba tłumaczyć, co robiłem przez następną godzinę.