Pierwszego Cardinal Questa zapamiętałem za sprawą bardzo dobrego soundtracku Whitakera Terebelli, który sprawnie łączył ciekawe melodie z chiptune’owymi brzmieniami, fortepianowymi solówkami, radosnym plumkaniem, niekiedy zniekształconym dubstepowym hałasem i dodającymi smaczków perkusyjnymi brzmieniami lo-fi. Łatwiej tego posłuchać, niż poprawnie scharakteryzować słowami.
Samego Cardinal Questa kupiłem niegdyś w paczce gier indie i… po kilku rozgrywkach zaniechałem dalszej zabawy. Czegoś zabrakło, a sama magia muzyki nie wystarczyła, by wsiąknąć w świat pixelartowego roguelike’a. Przy okazji – dałem się wciągnąć w podziemne przygody Pixel Dungeon, który mój apetyt na roguelike’a w zupełności zaspokajał. O Cardinal Queście zapomniałem, choć czasami powracały motywy z soundtracku. Z dużym zaskoczeniem odkryłem, że autor roguelike’a nie porzucił prac nad Cardinal Questem, próbował nawet zebrać fundusze na kontynuację gry w serwisie IndieGoGo (z marnym skutkiem). Ostatecznie druga część gry ujrzała światło dzienne, ale w modelu free to play. Za z mikropłatnościami (które osobiście i tak w każdej grze omijam bardzo szerokim zapominaniem dopisania karty płatniczej do Google Play i podobnych serwisów, tak wolę się sam męczyć z dostępnym wyposażeniem). Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu Cardinal Quest 2 nie tylko nie popełnia błędów „Jedynki”, ale sprawnie zmusza gracza do dalszych prób.
Tym razem replayablility zadziałało i to skutecznie, od kilku dni za dużo czasu spędzam na losowo wygenerowanych mapach, próbując różnych kombinacji broni, czarów i mikstur oraz budowania statystyk postaci. Grę podzielono na kilka aktów, zakończonych potyczką z bossem. Na pewno nie uda się dotrzeć do ostatniego poziomu podziemi, a zabawie wciąż towarzyszą kompozycje tego samego muzyka…
Turowy roguelike RPG jest typowym dungeon crawlerem obserwowanym z góry. Ma masę lootu do pozbierania, przeciwników do pokonania i usprawnień do zdobycia. Jak będziemy dobrze kombinować, to skromnej puli zdrowia wystarczy na długą rozgrywkę. Dla wielbicieli roguelike’ów – to pozycja obowiązkowa.