Nie przypuszczałem, że jeszcze kiedykolwiek wystąpię w takiej roli, ale w ostatnią sobotę zrobiłem prezentację o anime (czy raczej: japońskiej popkulturze) na konwencie.
Pierwszy raz na konwencie mangowym byłem w marcu 1998, ostatni – w czerwcu 2006. Ile ich zaliczyłem w międzyczasie? Sporo. Potem bywałem jeszcze na imprezach fantastycznych (Polcon) i megaspędach (Pyrkon). Na tym ostatnim kilka lat temu odczułem przeciążenie: za dużo ludzi; za dużo ludzi, których nie rozumiem. Zwyczajnie poczułem się za stary na konwenty. Kiedyś potrafiłem nie spać całą noc, wpatrzony w wyświetlane z rzutnika anime z VHS, albo kimać na podłodze na poduszce z własnego ramienia.
Ale to było kiedyś.
Ale w tym roku zostałem zaproszony na Beton 2017, mały szczeciński konwent noszący podtytuł „Szczecińskie spotkania z popkulturą”. Zrobiłem dwudziestominotową prelekcję pt. „Kulturotech po japońsku”, gadając na mój ulubiony temat synergii japońskiej popkultury i techniki (takie krótkie prezentacje to doskonały pomysł, okazuje się, że wcale nie trzeba zanudzać konwentowiczów przez godzinę). Z racji licznych obowiązków nie mogłem posiedzieć na całej imprezie, ale zrobiłem małe zakupy: resoraka Hot Wheels (batmobil z Arkham City, akurat brakowało mi w kolekcji), parę japońskich ozdóbek i komiks „Beavis&Butt-head” (za całe 2 zł!). Numer z 16 czerwca 1995; w zeszycie są dwie historyjki, ale najlepszy jest przerywnik; tak jak w serialu dwaj debile komentowali teledyski, tak tutaj komentują komiksy Marvela.
Zrobiłem też selfika ze słynnym melonem!
Taka mała, lokalna, wręcz kameralna impreza okazała się doskonałą odtrutką na wspomnienie przytłaczającego Pyrkonu. Poczułem (nostalgia alert) ducha tych konwentów, na które jeździłem kiedyś. Tyle, że kiedyś było paździerzowo, a dziś na wyciągnięcie ręki są rzeczy, o których nawet nie śniłem. Ale kiedy w czasie prezentacji wrzuciłem na ekran obrazek z Sailor Moon, sala zareagowała entuzjazmem. Niektóre rzeczy się nie zmieniają.
Cóż, pozostaje sparafrazować „Płonące siodła”: popierajcie lokalne konwenty!
Za zdjęcie dziękuję Yohko!