Już na samym wstępie – autor tego zbioru gier przyznaje, że występująca przed słowem „Arcade” litera „B” nie ma się kojarzyć kodami paskowymi, ani barem. To raczej jego (Brandona) wkład w gry lub też próba stworzenia najbardziej depresyjnego salonu gier, z jakim będziemy mieli okazję się zetknąć.

B-Arcade! należy potraktować jako ponury żart z gier przełomu tysiącleci. Czego tu nie ma! Symulatora Windows XP z dołączonym (zepsutym) Minesweeperem. Totrisa, który ma tylko jeden typ klocków, a te nie trafiając w cel. Pin & Balla (na wzór Space Cadeta), w którym kula zawsze trafia w jeden cel. Wariacji na temat 2048 z jedną liczbą. Jednowymiarowych szachów. Nie zabrakło zepsutego Snake’a i klona Plants & Zombies, ale bez Zombies.