Agencje kosmiczne rekrutują astronautów, ale robią to niestety rzadko i piekielnie trudno się na taką rekrutację dostać. Przykładowo ESA wykonała tylko trzy nabory, w 1978, w 1992 oraz w 2008 roku. W tym ostatnim zgłosiło się ponad dziesięć tysięcy kandydatów, z czego ostre sito selekcji przeszło tylko sześć osób, w tym jedna kobieta. Jakie warunki trzeba spełnić, żeby znaleźć się w elitarnym gronie wybrańców?
Należy przede wszystkim legitymować się obywatelstwem kraju, w którym działa dana agencja (w NASA trzeba mieć paszport amerykański, w CSA kanadyjski i tak dalej). Teoretycznie możliwe są wyjątki, jednak dla chętnych Polaków i Polek właściwie jedyną obecnie opcją jest Europejska Agencja Kosmiczna, ESA, w której data kolejnego naboru niestety nie jest znana, ale prawdopodobnie będzie on nie wcześniej niż w 2022 roku. We wszystkim trzeba jednak szukać pozytywów – jest trochę czasu na solidne przygotowanie się.
Wymagania poszczególnych agencji mogą niewiele się od siebie różnić. Kandydat generalnie powinien mieć wzrost w zakresie 155-190cm oraz wagę w przedziale 50-95kg. Choć często nie ma sztywnych wymagań odnośnie wieku, typowo akceptowani są kandydaci nie młodsi niż 27 lat i nie starsi niż 37 lat. Poszukiwane jest wykształcenie w kierunkach związanych z fizyką, chemią, geologią, matematyką, informatyką i medycyną. Przy takiej nadpodaży kandydatów do kolejnych etapów przechodzą oczywiście tylko osoby z celującymi wynikami studiów oraz wyróżniającym się dorobkiem zawodowym.

Przyszli astronauci muszą cieszyć się idealnym zdrowiem. Nie mogą mieć żadnych chorób przewlekłych, dolegliwości psychiatrycznych, jakichkolwiek ułomności ograniczających motorykę ani uzależnień od tytoniu, alkoholu i narkotyków. Słuch powinien być w normie. Wzrok musi być 20/20, czyli w praktyce taki, który pozwala bez problemów przeczytać czwarty od dołu rządek robaczków na tablicy kontrolnej u okulisty. Osoby po laserowej chirurgii oka oraz okularnicy, o ile nie maja dużego astygmatyzmu, też mogą się załapać.
„Ziemia jest kołyska ludzkości, ale nie można żyć wiecznie w kołysce” – Konstantin Ciołkowski (1857-1935)
Choć na orbicie wody jest mało, każdy astronauta musi umieć dobrze pływać. To dlatego, że niektóre treningi w skafandrach kosmicznych odbywają się w wielkich basenach, jak również część lądowań powrotnych może mieć miejsce na oceanie. Sprawdzian, jaki trzeba przejść, to pokonanie wpław ciągiem 250 metrów w czasie poniżej 10 minut oraz przepłynięcie pod wodą przynajmniej 15 metrów. Dodatkowo trzeba utrzymać się na wodzie w skafandrze szkoleniowym przez przynajmniej 10 minut.

Niezbędnym minimum do komunikacji w międzynarodowym środowisku kosmicznym jest biegła znajomość języka angielskiego. Dodatkowym atutem będzie dobra znajomość języka rosyjskiego, a w przyszłości do tej listy dojdzie pewnie także chiński. Język sprawdzany jest szybkim testem, w którym uzupełniamy brakujące wyrazy w zdaniu oraz wybieramy wyrazy bliskoznaczne. Testy dla astronautów z naboru ESA w 2008 roku są dostępne w sieci.

Poza angielskim seria testów obejmuje umiejętności z innych dziedzin: arytmetyki – mnożenie i dzielenie w pamięci na liczbach od 1 do 20 oraz dodawanie i odejmowanie w zakresie liczb od 1 do 1000, matematyki (krótkie zadania tekstowe wymagające myślenia koncepcyjnego), koncentracji (losowo wybrane dwie reguły trzeba zaaplikować na sekwencji obiektów), zapamiętywania (z wykorzystaniem powiązań kształtów z liczbami), percepcji (szybka selekcja właściwych wskaźników i ich odczytów) oraz ogólnej wiedzy technicznej (krótkie zadania z mechaniki, silników, obwodów elektrycznych, układów dźwigni i tak dalej).
Po odsiewie na testach sprawdzane są predyspozycje do pracy w grupie, motywacja, umiejętność podejmowania decyzji, działanie w stresie, zachowanie zimnej krwi, zdolność adaptacji do nowych warunków. Astronauci muszą także mieć smykałkę do przemówień publicznych, aby po powrocie pełnić obowiązki public relations na konferencjach prasowych, odpowiadać na pytania dziennikarzy, udzielać wywiadów, występować w telewizji. To, jak wypadną w mediach, ma duży wpływ na opinię publiczną oraz skłonność polityków do finansowania kolejnych – bardzo kosztownych – kosmicznych misji załogowych.
Dla nielicznych, którym uda się zakończyć rekrutację sukcesem, to tylko początek długiej drogi szkoleń i kolejnych testów w komorach hiperbarycznych, w parabolicznych lotach symulujących warunki mikrograwitacji, w surwiwalu, w nauce obsługi robotycznego ramienia i innych urządzeń na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Na pierwszy lot w kosmos można czekać latami i trzeba mieć jeszcze tę odrobinę farta, żeby nie znaleźć się w tych kilku procentach wyszkolonych astronautów, którzy wiecznie grzeją ławkę rezerwowych.
Artykuł ukazał się w Pixelu #23, którego nakład został już wyczerpany. Zapraszamy jednak do sklepu Pixela po inne wydania magazynu w druku oraz po cyfrowe wersje.