Ja wszystko rozumiem. Naprawdę! Jestem wyrozumiały, wiem, że tak trzeba i czasem nie ma innego wyjścia. Ale wkurzyć też się mogę?
Tu nie chodzi o Shenmue 3. Do samej gry nic nie mam – nie brałem co prawda udziału w Kickstarterowej zbiórce, ale jeśli ktoś się dołożył i mu to pasuje – świetnie! Mam nadzieję, że efektem tego wszystkiego będzie świetny tytuł, który sprawi wiele radości zainteresowanym i przyciągnie do serii nowych fanów. Zwłaszcza, że pierwsze Shenmue dobrze wspominam (choć moim zdaniem strasznie słabo się zestarzało).
Impulsem jest co innego. Jak bowiem Deep Silver chce skusić giereczkową brać do zakupienia trzeciej części Shenmue przed premierą? Prosto – oferując różnego rodzaju bonusy. W sumie – normalna praktyka? Wydawałoby się, że tak. Wszyscy, którzy zdecydują się na taki krok dostaną w grze trzy butelki eliksiru „Snake Power”, 5000 żetonów do wydania na różne hazardowe gierki, scroll pozwalający nauczyć się techniki „Blazing Kick” oraz 24 bilety na zabawki w stylu gatcha. W sumie – nic zdrożnego i nic specjalnego. Ale! Na tym nie koniec – jeśli kupicie grę od Gamestop lub EB Games dostaniecie repliki medalionów Smoka i Feniksa. Czyli wchodzimy tu na poziom wyżej – coś namacalnego. Kupując w Best Buy dorzucą wam steelbook, a jeśli preferujecie Amazon to czeka na was „Kenpogi Training Wear” DLC – opcja bodaj najmniej fajna bo znów temat wirtualny. Na koniec bardzo miła niespodzianka dla fanów grających na PC – te bonusy przysługują tylko preorderom PS4. Nie ma to jak poważne traktowanie części swoich fanów i potencjalnych klientów.
Ja rozumiem, że na grze trzeba zarobić, a to wszystko to jest biznes. Ale wiecie co? To mi wygląda po prostu na dość bezpośrednie i chamskie wyciąganie kasy. Z zasady jestem przeciwko preorderom bo myślę, że lepiej kupić grę w momencie w którym możemy obejrzeć gameplay, przeczytać recenzje, zasięgnąć informacji i wtedy dopiero wydać ciężko zarobione szekle. Rozumiem, klienta też trzeba skusić czymś dodatkowym, ale żeby to przyjmowało aż taką formę? Przypomina mi się wydawanie płyty CD w kilku różnych formatach – na każdym inne bonusowe kawałki. Dla Europy inne, dla Stanów inne, a samurajowie też muszę dostać osobny kawałek bonusowy. Co robi wtedy fan takiej kapeli? Ano jest w kropce – albo kupuję tą samą płytę kilka razy, albo odpuszcza. Widzę tu niestety sporo podobieństw. Co jeśli chcesz mieć steelbooka i medaliony? Wyskakuj z kasy misiu! Najlepsze jest to, że te dodatki to nie to samo co dostają wspierający na Kickstarterze. Czyli jak wsparłeś i chcesz te cholerne bonusy z preorderów to kup grę drugi raz.
Oczywiście można to wszystko olać i po prostu kupić samą grę, nie martwiąc się wszelkimi bonusami. Powiem szczerze – ja bym tak zrobił. Bo może zaraz okazać się, że wyjdzie – jak w przypadku płyty – „Shenmue 3 Complete Mega-Uber-Kartofel Edition” i będzie tam wszystko naraz. Już widzę miny tych co dumali nad tym który preorder wybrać. Nie jestem przeciwko zarabianiu na grach, ale pewne praktyki są po prostu przegięte. Takie działania jak powyżej to jedna z nich. W tym przypadku wszystko jest jednak w rękach konsumenta. Można się po prostu na takie rzeczy nie zgodzić. Ja się nie zgadzam i Was tego do tego namawiam. Bo jeśli jeszcze nie weszliśmy do krainy absurdu to zaraz do niej wejdziemy.
PS. Wiem że to tylko bonusy i liczy się sama gra ale chodzi o model działania a nie o same dodatki!